Trzeba wiedzieć kiedy odejść…
Rozmowa z PAWŁEM Cyrukiem – kierownikiem Wydziału Sieci Wodociągowej ZWiK
– Zaczynał Pan pracę w szczecińskich wodociągach w 1970 roku czyli przed 43 laty. Jak Pan tu trafił ?
-Ukończyłem 6. letnie szczecińskie Technikum Budowlane o specjalności (instalacje i urządzenia sanitarne). Będąc w V klasie wybrałem MPWiK jako miejsce na obowiązkową zawodową praktykę, a po wojsku w roku 1970 roku złożyłem dokumenty i zostałem przyjęty do pracy na Wydziale Sieci Wodociągowej. Na początku zajmowałem się projektowaniem wodociągów. Po upływie ok. roku awansowałem na podmajstra, po następnym na majstra up. Stanisława Wiśniewskiego kierownika Rejonu I. Tam pracowałem do 1973 r. kiedy objąłem stanowisko Kierownika Rejonu II , a nieco później, w wyniku redukcji etatu, zostałem kierownikiem Rejonu II i III.
W 2001 roku ostatecznie przyjąłem propozycję objęcia stanowiska kierownika Wydziału Sieci Wodociągowej. Miałem szczęście uczyć się zawodu od najlepszych, przedwojennych monterów, zwłaszcza pracy w wykopach, bo jak się czegoś później od swoich pracowników wymaga to trzeba się na tym znać, nie można sobie pozwolić na niekompetencję. Poznałem tez pracę i uczyłem się od mistrzów z przedwojennych wodociągów z Bydgoszczy, Wilna, Poznania (np. p. Korwela i Kaczmarczyka. To dzięki nim młodzi pracownicy i ja także przyswoiliśmy sobie pojęcia takie jak honor montera, wodociągowca, cechy niezbędne w tej pracy – odpowiedzialność, solidność, obowiązkowość. Mnie pracy i myślenia po wodociągowemu uczył p. Tadeusz Woźniak , ówczesny kierownik wydziału. Człowiek obdarzony duża wiedzą, od którego przejąłem taką zasadę , że należy dbać o aktualizację mapy sieci wodociągowej oraz ćwiczyć pamięć, aby mieć ją w głowie, bo inaczej niewiedza będzie paraliżować nasze działanie, a z pewnością uczyni je nieskutecznym. Potem moim nauczycielem był inż. Jerzy Fengler, a następnie znów wróciłem pod skrzydła p. Woźniaka. Tajniki profesji zgłębiałem latami. Po odejściu na emeryturę p Wożniaka kolejnymi kierownikami wydziału byli Ksawery Gabara, Ryszard Oleśniewicz i Paweł Furmańczyk .
– W przypadku Pańskiej wieloletniej pracy możemy powiedzieć, że przeszedł Pan wszystkie szczeble kariery i będąc na stanowisku kierowniczym prezentuje Pan po tylu latach ogromną wiedzę, kompetencje i umiejętności. Czy zawsze tak było w tej firmie, że to umiejętności a nie np. przynależność partyjna decydowały o obsadzie wyższych stanowisk ?
– U nas jak mało, w której firmie przede wszystkim liczyła się i nadal liczy fachowość kandydata. Oczywiście ,że dawniej partia wysuwała swoich kandydatów, ale przytoczę trzy nazwiska osób , które partyjne nie były, a objęły wysokie i najwyższe stanowiska wyłącznie ze względu na swoją wiedzę merytoryczną i doświadczenie zawodowe. Myślę tu o Lechu Pieczyńskim, Dionizym Polikowskim i Ryszardzie Wójciku (obecnym dyrektorze technicznym ZWiK).
– Na przestrzeni ponad czterdziestu lat Pańskiej pracy dużo się w tej firmie zmieniło?
– Oczywiści bardzo dużo się zmieniło i zmienia nadal. Po pierwsze zmiany sprzętowe, na początku mojej pracy , najczęściej roboty wykonywało się ręcznie, było mało sprzętu – jeden samochód na dwa rejony (teraz każdy rejon ma kilka) i jedna koparka „ Białoruś” na całą firmę . Nastąpiły zmiany w zakresie technologii materiałowej dzięki czemu czas napraw, czas usunięcia awarii jest znacznie krótszy, przestaliśmy używać kształtek uszczelnianych na sznur i folię lub ołów wprowadzając kształtki skręcane . Przybyło nam nowych, nowoczesnych narzędzi pracy, o napędzie zarówno spalinowym i elektrycznym. Poznaliśmy i stosujemy nowe technologie przy pracach ziemnych i zagęszczaniu gruntu, ostatnio stosujemy masę o nazwie Grunton, która po wlaniu do wykopu sama się zagęszcza. Mieliśmy stare obiekty i urządzenia, które z powodzeniem poddaliśmy modernizacji. Zaczęło się od 4.ch hydroforni na Pomorzanach , koszty remontu jednej to ok. 400 tys. Po modernizacji opłaty za energię elektryczną spadły na tyle , że w ciągu czterech następnych lat ZWiK – owi zwróciły się koszty remontu. Zamontowano tam najnowocześniejsze wówczas urządzenia zestawy hydroforowe , obecnie jest to standardowe rozwiązanie. W wysokim standardzie zostały wyposażone wnętrza (glazura , terakota) . Potem ruszyła modernizacja następnych obiektów, standardem stało się stosowanie do prac modernizacyjnych i remontowych trwałych wysokogatunkowych nowoczesnych materiałów ( stal nierdzewna, urządzenie nowej generacji, wszech obecna elektronika, monitoring procesów technologicznych oraz sieci wodociągowej, osuszacze powietrza, co stworzyło gwarancję oraz trwałość urządzeń i możliwość stworzenia higienicznie czystych pomieszczeń, zatem możliwość utrzymania rygorów higieny tak istotnej w naszych działaniach) . Począwszy od lat 90.tychrozpoczął się proces spadku zużyciem wody przez mieszkańców Szczecina. Zaszła konieczność przesterowania sieci wodociągowej. Woda dotarła do najdalszych zakątków miasta, wystąpiło wiele do tej pory nieznanych zjawisk . Zaistniała konieczność obniżenia ciśnienia wody na wielu obszarach miasta . W tzw. strefach nadciśnienia zmuszeni zostaliśmy do budowy komór redukcyjnych ,niwelujących skutki tego nadciśnienia. Oczywiście to tylko mała cząstka innych prac przystosowawczych związanych ze zastosowaniem nowych technologii. Firma przez te wszystkie lata rozrastała się , przybyło nam wiele nowoczesnych obiektów. Przez okres 43. lat mojej pracy przybyło ponad 300 km nowej sieci wodociągowej , bo miasto prężnie się rozwijało , zbudowano wiele nowych dzielnic, które podłączyliśmy do sieci :rozrosło się całe Prawobrzeże faktycznie powstało od nowa, a na Lewobrzeżu – Warszewo, Osowo, Bukowo , Skolwin itd.
Stabilizuje się wreszcie spadek zużycia wody, jesteśmy o każdej porze gotowi zapewnić jej większą niż pobierana obecnie ilość. Mamy w zapasie 3 ujęcia wody , możemy wyprodukować jej dwa razy więcej niż wynosi obecne zapotrzebowanie.
– A co stało się z zabytkowymi elementami wyposażenia urządzeń ZWIK -u ?
– W 2005 roku gromadzone przez lata eksponaty zarówno z naszych modernizowanych obiektów jak i wykopane z ziemi podczas robót wodociągowych wyeksponowane zostały ( i stale są uzupełniane) w zabytkowej studni na Zakładzie Produkcji Wody Pomorzany, w którym powstało mini muzeum. Meble, wystrój, ekspozycja oraz nadzór nad wykonaniem jest mojego autorstwa. Natomiast pomysłodawcami stworzenia mini muzeum byli: ówczesny prezes ZWiK Paweł Zieliński oraz dyr. tech. ZWiK Ryszard Wójcik.
– Ile lat jeszcze Pan chciałby pracować w ZWiK ?
– Pracuję ostatni rok, trzeba wiedzieć kiedy odejść. Wychowałem , a może lepiej powiedzieć wspierałem swoją wiedzą i doświadczeniem trzech młodych kierowników, którzy dadzą sobie radę, gdy pójdę na emeryturę, godnie mnie zastąpią. Nie sądzę, bym bez tej pracy się nudził. Mam wiele pasji ,interesowała mnie zawsze architektura, projektowanie wnętrz , nawet własny biurowy gabinet jest mojego autorskiego projektu , dostosowany do potrzeb całej kadry technicznej wydziału między innymi na organizację narad . Dużo majsterkuję, jestem zapalonym turystą , ostatnio zaliczyłem podróż z przyjaciółmi na Syberię i nad jez. Bajkał. Poza tym pływam, jeżdżę na rowerze ,startuję w amatorskich wyścigach kolarskich, nie będę się nudził jak odejdę na emeryturę. Jeśli kiedyś ktoś będzie chciał skorzystać z mojej wiedzy i doświadczenia to moje drzwi są otwarte.
– Dziękuję za rozmowę.
- Wielkanocne życzenia
- V Dzień Otwarty MPWiK